łoj panie, czego to ci indiani nie wymyslą...
chwilowo (grrrr!!!!!!!!ile ma trwać ta chwila!!!!! ) jestem w Krakowie i zajmuję się ściąganiem filmów hindi, żeby nie zgłupieć zupełnie od grania chińskich cesarzy i kaczek znoszących złote jajka.
problem w tym, że choć hindi mi się poprawia, to mózg mi się trochę gotuje....
no bo tak:
- film Ajuba ( Hiena) opowiada o arabskim szahinszachu, któremu urodził się syn. Z tej okazji z niega spadła gwiazdka i poturlałą się prościutko do izby porodowej. Wszyscy się cieszyli i oglądali tancerki brzucha, ale cóż, keidy ZŁY SADYSTA uknuł i pozbawił dziedzica tronu (sułtan, jego żona i niemowlę uciekali przed latającym dywanem na płonącej tratwie, więc się pogubili).
Asie się wkrótce znaleźli (plus minus 20 lat), bo z dziecka urodził się MŚCICIEL, który co pewien czas się zmniejszał i walczył z dwudziestometrowym golemem przy wsparciu źółwia morskiego) i wszyscy byli szczęśliwi i sprowadzili jeszcze więcej tancerek brzucha.
Film jest koloryzowany i chyba z końca lat 70, a efekty specjalne robią.....duuże wrażenie:)
ale oczywiście na tym się nie kończy:
nowiutki,prsoto z kin film Mr czy Miss opowiada o macho, który został przez Sziwę i Parwati zmieniony w kobietę. Przesypia się po pijaku z najlepszym przyjacielem, zachodzi z nim w ciążę (szlag go trafia i do 9 miesiąca bez przerwy jara szlugi, nic dziwnego zresztą...każdy by się wkurzył...), trafia do więzienia, w trakcie porodu budzi się, stwierdza, że sen to był jeno i już jest grzeczny.
Kontynuować?
Post został pochwalony 0 razy
|