|
Autor |
Wiadomość |
Wysłany:
Śro 9:34, 13 Kwi 2011 |
YASHA
Administrator
Dołączył: 14 Wrz 2005
Posty: 3122 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRAKÓW
|
|
 |
|
 |
Wysłany:
Czw 9:57, 14 Kwi 2011 |
YASHA
Administrator
Dołączył: 14 Wrz 2005
Posty: 3122 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRAKÓW
|
 |
|
 |
|
Damnation Alley (Aleja potępienia) - 1977
Cytat: | Na początku był Chaos. Dzisiejszą recenzję sponsoruje słowo „początek”. Oraz literki P i A. Żeby dojść do końca trzeba wpierw zacząć (to było odkrywcze). „Damnation Alley” zawiera tak wiele początków, że trudno je zliczyć. Film był początkiem prawdziwych karier panów Peppard’a, Vincenta oraz Haley’a. Dopiero później przyszły znakomite role w odpowiednio : serialach A-Team, AirWolf oraz niedawno nakręconych „Watchmen”. To Aleja potępienia (albo Potępionych) ukazała się jeszcze przed pierwszym Mad Maxem i swoistym boomem na kino Post Apokaliptyczne. To wreszcie w tym dziele swoją filmową karierę zapoczątkował pojazd o dźwięcznej nazwie Landmaster. Produkcja tego fantastycznego pojazdu pochłonęła astronomiczne 350 tysięcy dolarów, które uwzględniając inflację, dzisiaj daje pierdyliard dolarów. W dalszych latach Landmaster bujał się w takich produkcjach jak „A.P.E.X.”, „Hybrid” czy „Dino Island”. Nie są to może Oscarowe produkcje, ale to i tak sporo.
Wracając stricte do „Damnation Alley”. Co powstało z dwóch zajebistych aktorów, jednego zajebistego pojazdu i kolejnego scenariusza o zagładzie Świata w skutek III Wojny Światowej (nuklearnej) ? Niestety nie mam zbyt dobrych wieści. Powstała bowiem nudna papka okraszona jedną zajebistą sceną. Jak mawiał Fred, film o facecie w łódce. Z tą różnicą że tutaj facetów jest dwóch i towarzyszy im panna z dzieckiem. Targały mną sprzeczności, bo w sumie z nostalgią podchodzę do tych starych klasyków – ale cóż nie mogę dać czerwonych gwiazdek z powodu nudy wylewającej się z ekranu.
Historię przedstawiono oto taką. W niedalekiej przyszłości, cholera to znaczy przeszłości, bo przypomnę film miał premierę 33 lata temu. No więc, kiedyś tam na osi czasu w stronę Ameryki Północnej poleciały tysiące rakiet z głowicami nuklearnymi. Niestety prewencyjna akcja polegająca na strąceniu pocisków, nie do końca się udała, bowiem 60% bombek trafiła celu. Później nastąpił atak odwetowy i Dzień Ostateczny mógł nastąpić. Wszystkie główne miasta zostały obrócone w perzynę, a amerykańskie niebo spowiły burze jonowe. Pośrednimi sprawcami tej tragedii są główni bohaterowie. Jake (J.M. Vincent) oraz Sam (Denton), to dwaj wojskowi, którzy przeżyli nuklearny holocaust dzięki bunkrom amerykańskiej armii. Ciekawi świata ruszają wraz z zaprzyjaźnionym murzynem i pewnym pilotem, na poszukiwanie cywilizacji. Cel ten realizują, dwoma pojazdami Lanmaster. Przeszło godzina to nudne sceny podróżnicze, okazyjne przerywane wizytami w zasypanym Las Vegas, mieście widmo oraz na stacji benzynowej władanej przez napromieniowanych rednecków. Wszystko kończy się szczęśliwie, ponieważ bohaterowie w końcu odbierają sygnał radiowy od mieszkańców Alabamy. Dodatkowo kolejna burza jonowa zmienia klimat na pierwotny, bardzo sprzyjający faunie i florze.
Jest więc czas i miejsce na opisanie tej zajebistej jednej jedynej sceny. Załoga Lanmastera trafia do miasta widmo. Wszystko ogołocone, we wrakach samochodów brakuje opon i tapicerki, coś ze żarło wszystko nadające się do jedzenia. Ostał się tylko beton i stal. Gdy Peppard zabiera się do tankowania pojazdu, a Vincent popierdala gdzieś na swoim crossie – widz poznaje straszliwą prawdę. Całe miasto zostało opanowane przez zabójcze pancerne karaluchy !!! Pieprzone pancerne karaluchy !!! W myśl zasady murzyn ginie pierwszy, karaluchy dość szybko oskubują go do gołej kości. Reszta bohaterów w ostatniej chwili umyka, przed falą insektów. Ta scena jest po prostu śmieszna i tylko ją zapamiętałem – ale będąc szczerym nie jest ona jakaś wybitna. Ot fajny serowy pomysł i kiepska realizacja. Tu ( http://www.youtube.com/watch?v=gjiOb8WZoEo ) cała scena, żebyście mogli sobie w spokoju odpuścić film.
Z tego co przeczytałem, budżet wyniósł 17 milionów dolarów – co na tamte czasy był po całości zajebisty. Biorąc pod uwagę, niszę kinematograficzną którą się tu zajmujemy, nawet teraz ta suma szokuje. Ten film był potencjalnym hitem i miał na nowo zdefiniować gatunek sci-fi. Konkurencja nie istniała, na rok 1977 planowano premiery tylko dwóch filmów science-fiction ! Podejrzewam, że każdy rozumny czytelnik zapyta – „Kurwa stary czemu ten film nie zgarnął Oskarów, nie rozbił box office’a i nie przeszedł do historii kina?”. Odpowiedź jest jak to w życiu bywa, trywialna. W maju 1977 roku, na miesiąc przed planowaną premierą „Damnation Aley” – wszedł do kin ten drugi „gorszy i biedniejszy” przedstawiciel Sajen fiks zon. Tytuł jego powinien rozwiać wszelkie wątpliwości. To były te pierdolone Gwiezdne Wojny, ciemna śrubka jego mać. Wystarczyło kilka tygodni, żeby „Damnation Alley” wyleciał z obiegu. Premierę przesunięto na październik ’77, a film trafił ponownie na stół montażowy celem dalszych cięć i przeróbek. Niestety nic już nie dało się zrobić, po prostu było pozamiatane. Tym smutnym i nostalgicznym akcentem chciałbym zakończyć. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
 |
 |
|
 |
Forum Klub manga i anime YOKAI . Strona Główna
-> PROGRAM TV |
 |
|
Opcje
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) |
|
Strona 1 z 1
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
|